Jakieś 100 km przed wybrzeżem zjechaliśmy z autostrady, aby a) skrócić sobie drogę (pozornie!) b) pojeździć trochę po "prawdziwej" Chorwacji c) pojeździć po winklach. Niestety, w rezultacie tych działań znaleźliśmy się w przysłowiowej "dupie", na górskiej drodze o szerokości 1 metra :D Trochę pobłądziliśmy i udało nam się zgubić po raz n-ty. Rafał i Grzegorz polecieli dalej tą koszmarną drogą 27-ej kategorii, a ja z Przemkiem postanowiliśmy wrócić na autostradę. Niestety w nawigacji skończył się wtedy prąd i musieliśmy pytać o drogę. W jednym z miasteczek poznaliśmy sympatyczną młodą Chorwatkę mówiącą biegle po angielsku (WOW). Niestety mimo jej wskazówek i tak znowu zabłądziliśmy :)
W końcu wróciliśmy na autostradę, którą dojechaliśmy prawie do samego wybrzeża. A potem zaczęła się typowa chorwacka droga (góry, winkle, piękne widoki, itd)