O godzinie 12-stej przekroczyliśmy granicę węgiersko-chorwacką. W przygranicznym barze zjedliśmy śniadanie, które miało być jajęcznicą, a w praktyce było czymś pomiędzy jajęcznicą a naleśnikiem :> Z obsługą baru po angielsku dogadać się nie mogliśmy, już szybciej po niemiecku, ale też z wielkim trudem.
Na granicy wymieniliśmy po 50 Euro na Kuny, zatankowaliśmy po raz n-ty i ponownie przesmarowaliśmy łańcuchy.
Było bardzo gorąco.